niedziela, 20 kwietnia 2014

Kresy chlebem pachnące...

Przychodzi taki moment w życiu człowieka, że zaczynamy doceniać przeszłość, a zbliżające się święta, czy to Wielkanocy, czy Bożego Narodzenia, są dobrą okazją by przenieść się w pachnący potrawami świat kresów, okraszony barwnymi wspomnieniami i opowieściami babci...

Teraz, kiedy babci już nie ma, nie ma też tych opowieści, nie można zadać pytań... dowiedzieć się czegoś więcej... Ale są wspomnienia i zapach potraw... A szczególnie pszennych bułek, które babcia piekła na różne okazje. Niezależnie czy był to codzienny kołacz, czy wielkanocna pascha, to pachniały zawsze tak samo i tak samo z niecierpliwością czekało się, aż babcia pozwoli ukroić choć mały kawałek...

Mój blog jest poświęcony ciekawym miejscom w naszym kraju i ma zachęcać do ich odwiedzenia. Podróż, w którą się dziś wybieram nie zaprowadzi nas do wciąż istniejącego miejsca, a w świat przedwojennych zapachów Galicji Wschodniej i okolic Stanisławowa przeniesionych  na Dolny Śląsk do Legnicy.







"Babcine" wspomnienia o "domu", czyli Stanisławowie i okolicach, brzmiały jak magiczne opowieści... Towarzyszyły one również "zarabianiu" drożdżowego pszennego ciasta, z którego później babcia piekła różnych rozmiarów wielkanocne paschy lub bułki. 







"Wielkanoc 1945 roku była ostatnią spędzoną na kresach w rodzinnym domu. Z wielką niepewnością patrzono w przyszłość i kończącą się wojnę. Nikt jeszcze wtedy nie wiedział, że za cztery miesiące przyjdzie nam zamieszkać na obcej ziemi, w obcym kraju, setki kilometrów od rodzinnego domu... Bo skoro tu w domu była już Austria, potem Polska, to nastanie Rosji nie powinno nic zmienić...
A jednak to w Legnicy przyszło nam znaleźć nowy dom i spędzać kolejne święta..."




Jako dziecko, a później nastolatek, lubiłem pomagać babci w przygotowaniach do świąt i z zainteresowaniem śledziłem, jak z wielką cierpliwością "zarabiała" drożdżowe ciasto na świąteczne bułki...









Obserwowanie babci i notowanie w pamięci całego procesu wyrobu pszennych bułek pomogło mi później odtworzyć składniki i proporcje babcinego specjału. Metodą prób i błędów doszedłem do tego, zapamiętanego z dzieciństwa, zapachu i smaku. Recepturę świątecznej paschy (kołacza) wzbogaciłem o jeden składnik - suszoną żurawinę. A swój wyrób nazwałem "Bułka uhrynowsko - piekarska", bo dla mojej babci podlegnickie Piekary Wielkie stały się drugim (podstanisławowskim) Uhrynowem.


Bułka uhrynowsko – piekarska
Składniki:
0,5 kg mąki pszennej najlepszej jakości
5 dag masła
5 dag świeżych drożdży
250 ml mleka
1 całe jajko
2 żółtka
dwie łyżeczki cukru
100 g suszonej żurawiny
szczypta soli

Wykonanie:
Wszystkie składniki muszą być ciepłe, więc najlepiej wyłożyć je na godzinę przed wykonaniem. Masło roztopić, a mleko podgrzać.
Mąkę przesiać do miski, w której będzie zarabiane ciasto. Drożdże pokruszyć do garnuszka, wsypać cukier i mieszać do uzyskania płynnej masy, czyli aż drożdże się rozpuszczą. Zrobić dołek w misce, wlać do niego drożdże oraz połowę mleka i zarobić rozczyn; dobierając tyle mąki, aby miał konsystencję gęstej śmietany. Miskę przykryć i odłożyć w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Gdy rozczyn podwoi swoją ilość dodajemy jajka, żółtko, sól i resztę mleka. Zarabiamy ciasto i w trakcie dodajemy roztopione i ostudzone masło. Ciasto należy wyrabiać tak długo aż będzie gładkie i lśniące oraz będzie odchodzić od miski i rąk. Pod koniec zarabiania dodajemy suszoną żurawinę. Przykryć miskę i odstawić w ciepłe miejsce. Gdy ciasto wyrośnie, wykładamy na stolnicę oprószoną mąką i przez kilka minut wyrabiać. Podłużną formę wysmarować tłuszczem i oprószyć mąką. Z ciasta uformować wałek, włożyć do foremki. Pozostawić na chwilę do wyrośnięcia i włożyć do piekarnika nagrzanego do temperatury ok 180 stopni. Piec ok pół godziny do 40 minut, tak, aby się ładnie upiekło i wyrosło. Po upieczeniu bułkę wykładamy z blaszki i studzimy na poduszce przykrytej lnianą ściereczką.
Żeby wierzch był lśniący, to przed włożeniem do piekarnika smarujemy ciasto białkiem.



Postscriptum:

Zdjęcie legnickiego dworca jest tutaj jedynie symbolem. Tak naprawdę transport kolejowy z repatriantami z województwa stanisławowskiego zakończył swój bieg na bocznicy kolejowej legnickiego lotniska. Tam wysadzono z wagonów ludzi z całym ich skromnym dobytkiem i tam od lipca do września koczowali w prowizorycznych ziemiankach. Byli pozostawieni sami sobie na obcej dla nich ziemi...


środa, 16 kwietnia 2014

Dolnośląska "Szwajcaria".

W pierwszym wpisie umieściłem zdjęcie przedstawiające ciekawe skałki. Obiecałem że wrócę do miejsca, które przedstawia i je opiszę na blogu... Co też zamierzam uczynić teraz...
Nadeszła wiosna i jest to dobra okazja, by rozpocząć piesze wędrówki, a że po zimie z kondycją różnie bywa, więc warto wybrać się w niezbyt forsowną wędrówkę. Doskonałym miejscem na taki pierwszy wiosenny spacer jest "Dolnośląska Szwajcaria".




W odległości ok 2 km od centrum Lwówka Śląskiego znajduje się zespół piaskowcowych skał nazywany "Lwówecką Szwajcarią". Lwóweckie skały  tworzą ciekawy labirynt skalnych półek i korytarzy, przez który poprowadzona jest ścieżka dydaktyczna.





















Po wędrówce "Lwówecką Szwajcarią" warto zawitać do miasta. Lwówek Śląski mocno ucierpiał podczas ostatniej wojny, ale zachowało się z nim sporo ciekawych budynków i budowli oraz średniowieczny układ urbanistyczny. Na szczególną uwagę zasługuje imponujący Ratusz dominujący nad Rynkiem oraz mury obronne z basztami i bramami.
Lwówek Śląski nosi miano polskiej stolicy agatu. Co roku, latem, w mieście odbywa się bardzo ciekawa impreza: "Lwóweckie lato agatowe".




















Na obszarze Powiatu Lwóweckiego znajduje się bardzo wiele atrakcji turystycznych, ale jedna z nich, skryta w lesie, zasługuje na szczególną uwagę. Jadąc z Lwówka Śląskiego w kierunku Bolesławca warto w miejscowości Żerkowice skręcić w prawo... Kierując się zielonym szlakiem dojdziemy do ciekawej formy skalnej - piaskowcowej wieży, czyli skały z medalionem.










Zarówno ze szczytu "Lwóweckiej Szwajcarii" jak i skały z medalionem, można podziwiać panoramę na najbliższą okolicę. W wędrówce zaś towarzyszyć nam będą ciekawe okazy miejscowej fauny i flory.













Lwówek Śląski i jego okolice to wymarzone miejsce na pierwszą wiosenną wędrówkę.